czwartek, 16 sierpnia 2012

W dalszym ciągu o Włoszech. Italy continued.

Nie zawsze można szkicować to, co najbardziej by się chciało. Weźmy na przykład wąską uliczkę ze sklepikami, wiszącym praniem i szafirową plamką morza w dalekiej perspektywie. Widok miły dla oka, ale nie ma gdzie się usadowić ze szkicownikiem i farbami, bo blokowałabym przejście turystom, dostawcom i biegającym za piłką dzieciakom. Usiąść zresztą nie ma gdzie. Mogłabym przycupnąć na kamiennym schodku przed czyimś mieszkaniem, ale nie mam śmiałości. Wyszukałam więc sobie miejsce na ławce, w parku pod drzewami i malowałam to, co dostępne oczom - sąsiednią ulicę, cienie na ścianie domu, palmy.
It's not always possible to sketch in a place which seems to be the most interesting, for example narrow street with small shops, hanging laundry and barely visible patch of blue see in distant perspective. Nice view, but nowhere to sit down with the sketchbook and painting stuff. So I went to local park sat down on a bench and painted just what I saw - the nearest street, shadows on the wall and palm trees.
Sprawą życiowej wagi jest też znalezienie cienia, bo na słońcu malować nie sposób. Tymczasem nadmorska promenada w Vieste jest w porze sjesty zalana słońcem. No owszem, można znaleźć skrawek zacienionej ławki. Na chwilę, bo słońce wędruje i po kilkunastu minutach jego palące promienie przeganiają mnie na inne miejsce.
Finding shadowed place it's vital to peaceful sketching whereas the seaside promenade in Vieste bathes in sunshine, especially in the time of siesta. I coud find a patch of shadow on the bench but after few minutes I had to move and look for another place because sun changed it's position on the impeccable blue sky and started to shine straight on my head.


1 komentarz: