sobota, 24 października 2015

Zagubiona w kapuście. Lost in a cabbage.

Emocjonujący dzień był wczoraj. Targi Książki w Krakowie, a wcześniej spotkanie z młodzieżą krakowskiego gimnazjum im św. Stanisława Kostki. Spotkanie bardzo udane, bo było to, co najbardziej lubię przy takich okazjach - mnóstwo pytań od uczniów. Tak dużo, że z powodów czasowych (musiałam zdążyć na Targi) nie byłam w stanie na wszystkie odpowiedzieć. Na zakończenie dostałam... kwiat(?). Niby tak, a jednak nie - w ramach kwiatka otrzymałam piękną ozdobną kapustę. Sądzę, że na ten niezmiernie inteligentny pomysł wpadły panie bibliotekarki :), które wiedziały, że do końca dnia będę w Krakowie. Kwiat by nie przetrzymał, a kapusta dojechała szczęśliwie i dziś została uwieczniona w szkicowniku. Muszę przyznać, że stopniem trudności przewyższa większość kwiatów i napracowałam się nad nią nieźle - stąd tytuł posta.
Potem były już spotkania z czytelnikami na Targach. Przemiłe i dodające energii do pisania. Praca pisarza jest zawodem dość samotnym, a sam proces twórczy, przynajmniej w moim przypadku najeżony jest zwątpieniami. Takie dni jak wczorajszy, dodają skrzydeł. W dodatku jedna z czytelniczek ofiarowała mi w prezencie pudełko pysznych domowych ciastek, co ogromnie mnie wzruszyło. 
Yesterday I've spent whole day in Cracow. First there was meeting at junior high school. Good atmosphere and lots of questions. I love it. I prefere to answer question than doing an autopresentation. At the end of the meeting I was given instead of a flower a fascinating decorative cabbage. I think it was genial idea of the ladies from school library. They knew, I would spend all day at the book fare nad there would be no vase to put any flower in. The cabbage happily came home with me and today I tried to depict it in my sketchbook. Tricky. More complicated than any multipetal rose flower.
Then I went to International Book Fair - really big event. There were many meetings with readers, which is very important as the work of a writer is mostly solitary work sometimes full of doubts. One lady gave me a box full of home made cookies - I was so moved. And the cakes were very tasty.
Kapusta. Cabbage.
 
Spotkanie w szkole. Meeting at school.
Spotkanie w szkole. Meeting at school.

Spotkanie na Targach. Meeting during Book Fair

Z ojcem Wojciechem, szefem wydawnictwa "W drodze". O.Wojciech wnikliwie oglądał mój szkicownik. With father Wojciech the director of the "W drodze" publishing house. He studied thoroughly my sketchbook.

8 komentarzy:

  1. Ja również gratuluję!
    Nawet mój mąż z zaciekawieniem słuchał rozmowy w Saloniku Literackim.
    Trochę żałuję, że mnie trema zjadła gdy zastanawiałam się nad pytaniem, które mogłabym zadać na koniec ale... tak czasem bywa :D
    Obawiałam się nieco, że gabarytami opakowania sprawię kłopot.
    Bardzo się cieszę, że moje skromne wypieki przypadły Pani do gustu :-)
    To był piękny dzień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabaryty opakowania były właściwe, ze względu na liczną rodzinę, która błyskawicznie skonsumowała zawartość :)

      Usuń
  2. Oh, Agnieszka, so lovely. CONGRATs!!! Best wishes, Sadami

    OdpowiedzUsuń