środa, 26 listopada 2025

Chryzantemy. Chrysantemums.


 Poprosiłam męża, żeby kupił trzy chryzantemy do wazonu. "Ale ty przecież nie lubisz chryzantem" - odparł szczerze zdumiony. Miał rację - połowicznie. Nie lubię chryzantem drobnokwiatowych, to prawda. Ale te okazałe, o pełnych kwiatach, z płatkami starannie uformowanymi w kształt kulistego lampionu, to zupełnie inna bajka. Nie podoba mi się, że są kojarzone wyłącznie z cmentarzem. Dla mnie to kwiaty z chińskich baśni i chińskich malowideł - zachwycam się nimi już drugi tydzień (bo mąż oczywiście kupił).

 I asked my husband to buy three chrysanthemums for a vase. "But you don't like chrysanthemums," he replied, genuinely astonished. He was right—partially. I don't like small-flowered chrysanthemums, that's true. But the showy ones, with their double blooms and petals carefully shaped into a spherical lantern, are a completely different story. I don't like that they're associated solely with cemeteries. To me, they're flowers from Chinese fairy tales and Chinese paintings—I've been raving about them for two weeks now (because my husband bought them, of course).

2 komentarze:

  1. Lubię też te chryzantemy. japońsko mi się kojarzą, a chińsko to piwonie. Ale ja nie jestem znawcą wschodniej sztuki.

    Choć te drobne marcinkowate chryzantemami też cenię. A na balkonie mi tu kwitną i kwitną (drugi raz). Kupiłam kwitnące w lipcu bodajże, przekwitły i potem w październiku zaczęły szaleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te "marcinkowate" za bardzo kojarzą mi się z jesienią, a poza tym często występują w różnych kompozycjach florystycznych i są barwione na różne kolory. Na przykład na ostry turkus.

      Usuń