czwartek, 30 sierpnia 2012

Niby jeszcze lato, ale... It's still summer but...

Zimne poranki, coraz niżej wędrujące słońce, przekwitające kwiaty... Jesień jest tak wyczuwalna w powietrzu, że żal za odchodzącym latem ściska mi gardło. Wiem, że jesień jest piękna, ale we mnie wywołuje smutek. Brak mi tej rozpierajacej pierś energii, jaką odczuwam wiosną. Wzięłam się więc dziś za pielenie. To praca konkretna i dająca widoczny (przynajmniej na jakiś czas) efekt, a to poprawia nastrój.
Cold mornings, the sun wandering lower and lower in the sky, fading flowers... The autumn is so perceptible that I almost cry over departing summer. I know that autumn could be beautiful but nevertheless it evokes a kind of sadness in my heart. I miss the energy which I feel each spring. So I started to weed today. It's good work and the effects are visible, which makes me feel better.

Słonecznik wita jesień
The sunflower welcomes the autumn

Ogrodowe różności. Najbardziej po lewej owocniki dzwonków.
Garden variety. First from the left - fruits of bell-flowers.


wtorek, 28 sierpnia 2012

Ostatnia lilia. The last lily.

Oto ostatni widoczek z mojego włoskiego szkicownika. Wenecja widziana z naszego kempingu. W czasie gdy szkicowałam przepływały przede mną motorówki albo olbrzymie statki z kontenerami, które całkowicie zasłaniały mi widok.
There is the last sketch from my Italian sketchbook. It's Venice seen from our camping. While I was sketching, big ships crossed the lagoon and completely blocked my view.
A kiedy wróciłam już do domu i ogrodu, czekała na mnie ostatnia w tym roku lilia.
And when I had returned home the last lily was waiting for me in the garden.

sobota, 25 sierpnia 2012

Drzewa. Trees.

Będąc we Włoszech miałam okazję napatrzyć się na stare drzewa oliwne. Mogły mieć po kilkaset lat. Wychodziłam z samochodu, żeby w tętniącym spiewem cykad upale fotografować poskręcane węźlaste pnie. Próbowałam je też szkicować, choć z drzewami zawsze mam problem. Nie wiem, jak je uchwycić, jak oddać fakturę kory, rysunek gałęzi. Wiele nauki przede mną.
During our stay in Italy I could not take my eyes off the old olive trees. The trees could be several centuries old. I got out of the car and made a lot of photos. I tried to sketch them also. I have some difficulties with the trees - how to depict their bark and complicated design of interlacing branches. I still have to learn.
Figurka Maryi w rozwidlonym pniu oliwki.
Virgin Mary statue in the olive tree trunk.

Stara oliwka
The old olive tree

Pień eukaliptusa
Eucalyptus trunk

Sosny na kempingu.
Pine trees on the camping

Eukaliptusy.
Eucalyptus trees.

Oliwka
Olive tree

Oliwka na dziedzińcu.
Olive tree at the courtyard


czwartek, 23 sierpnia 2012

Szkicownik włoski cd. Italian sketchbook continued.

Kiedy przeglądam szkice z Włoch, niemal czuję rozgrzane, parne powietrze, słyszę grzechot cykad i głosy przechodzących obok mnie ludzi. Pamiętam atmosferę wakacyjnego, leniwego albo męczącego dnia. Tego nie dają zdjęcia robione w pośpiechu, całymi tuzinami, czasem w biegu. Szkicowanie jest dla mnie rodzajem kontemplacji, smakowaniem rzeczywistości.
When I look at my Italian sketches, I almost feel hot air, I hear cicadas' "singing" and voices of passers-by. I remember the atmosphere of lazy summer day. The photos made by dozens, sometimes in a hurry don't bring such emotions. Sketching is a kind of contemplation. It permits to taste life.

Pergola z bugenvillami w Ravello.
Pergola with bougainvillas in Ravello.

Wejście do katakumb św. Kaliksta.
The entrance to the catacomb of st. Callixtus.

Palma przed katakumbami.
A palm tree near the catacombs.

Forum Romanum (powyżej) i łuki Koloseum.
Forum Romanum (above) and arches of Colosseum.

Rzymskie domy wśród zieleni.
Roman houses among trees.

Na górze domy widziane z Hiszpańskich Schodów w Rzymie.
Na dole fragment dziedzińca w domu sióstr zakonnych, które udzieliły nam gościny. 
Above some houses viewed from Spanish Stairs in Rome.
Below detail of courtyard belonging to the house in which we were staying.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Krajobrazy kempingowe. Camping landscapes.

Podczas wakacji były takie dni, kiedy po prostu siedzieliśmy na kempingu. Czasem dlatego, że padało(!). Innym razem z powodu obezwładniającego gorąca. W takich warunkach powstało kilka szkiców ukazujących drzewka oliwne rosnące w pobliżu namiotów albo martwą naturę na stoliku turystycznym.
During our Italy holidays there were also days when we decided to stay at the camping. Sometimes it was  because of the rain (yes, it was raining in Italy!), sometimes because of the unbearable heat. So I sketched olive trees which were visible among the tents and camping-cars.

Pewnego dnia, kiedy szkicowałam domy w Vieste, mojej pracy przypatrywała się dziewczynka w cytrynowożółtej sukience. W przeciwieństwie do innych osób, które zatrzymywały się na tylko chwilę, a potem szły w swoją stronę, wytrwale mi towarzyszyła. W pewnym momencie zauważyłam, że wyjmuje portmonetkę i przelicza drobne monety. "Pewnie sprawdza, czy jej wystarczy na lody" - pomyślałam. Dziewczynka odeszła, ale ku mojemu zdziwieniu, po kilku minutach wróciła. Wcale nie z lodami, tylko z rysunkowym blokiem pod pachą. Powiedziała mi, że kiedy patrzyła na moje szkice, sama także zapragnęła rysować. To największy chyba komplement, jaki mogłam usłyszeć. Jednym z moich marzeń jest inspirowanie innych do tworzenia. W osobie nieznajomej dziewczynki z Vieste zaczęło się ono spełniać.
One day, when I was sketching in Vieste I saw a girl (about 11 years old), who watched my work. Other people stopped for a while, looked at my sketchbook and went away. She stood at my side all the time. She went somewhere for a moment and then returned... with a drawing-pad. She explained, that my painting had inspired her to draw so she had decided to buy the drawing-pad and try to sketch. It's one of the biggest compliments I've ever got. I have a dream to inspire people by my work and it starts to realize!

czwartek, 16 sierpnia 2012

W dalszym ciągu o Włoszech. Italy continued.

Nie zawsze można szkicować to, co najbardziej by się chciało. Weźmy na przykład wąską uliczkę ze sklepikami, wiszącym praniem i szafirową plamką morza w dalekiej perspektywie. Widok miły dla oka, ale nie ma gdzie się usadowić ze szkicownikiem i farbami, bo blokowałabym przejście turystom, dostawcom i biegającym za piłką dzieciakom. Usiąść zresztą nie ma gdzie. Mogłabym przycupnąć na kamiennym schodku przed czyimś mieszkaniem, ale nie mam śmiałości. Wyszukałam więc sobie miejsce na ławce, w parku pod drzewami i malowałam to, co dostępne oczom - sąsiednią ulicę, cienie na ścianie domu, palmy.
It's not always possible to sketch in a place which seems to be the most interesting, for example narrow street with small shops, hanging laundry and barely visible patch of blue see in distant perspective. Nice view, but nowhere to sit down with the sketchbook and painting stuff. So I went to local park sat down on a bench and painted just what I saw - the nearest street, shadows on the wall and palm trees.
Sprawą życiowej wagi jest też znalezienie cienia, bo na słońcu malować nie sposób. Tymczasem nadmorska promenada w Vieste jest w porze sjesty zalana słońcem. No owszem, można znaleźć skrawek zacienionej ławki. Na chwilę, bo słońce wędruje i po kilkunastu minutach jego palące promienie przeganiają mnie na inne miejsce.
Finding shadowed place it's vital to peaceful sketching whereas the seaside promenade in Vieste bathes in sunshine, especially in the time of siesta. I coud find a patch of shadow on the bench but after few minutes I had to move and look for another place because sun changed it's position on the impeccable blue sky and started to shine straight on my head.


wtorek, 14 sierpnia 2012

Powrót do domu. Coming back home.

Po ponad trzech tygodniach wakacji jestem znów w domu. Za oknem pada deszcz. Na termometrze pietnaście stopni. A jeszcze kilka dni temu nurzałam się w czterdziestostopniowych włoskich upałach, patrzyłam na błękitne morze, palmy i kwitnące oleandry. I oczywiście szkicowałam zapamiętale.
After three weeks of summer holidays I'm back at home. It's raining, it's cold and dark. It's hard to believe that only five days ago I was sweating in enormous heat of Italian cities. With admiring eyes I looked at blue see, palms and oleanders. And I was sketching like a mad of course.
Na początku był wspaniały kemping Adriatico na półwyspie Gargano, niedaleko Vieste. Popołudniami, kiedy mijał największy upał, mogłam szkicować siedząc na plaży. A że na adriatyckiej plaży nikt nie chroni się za parawanem, jak u nas nad Bałtykiem, mogłam dyskretnie ćwiczyć się w rysowaniu ludzi.
We stayed in a beautiful camping Adriatico on Gargano near small city Vieste. There I could seat on the beach and sketch. I tried to draw people in different poses. Fortunately at the seaside people are rather relaxed and don't move quickly.

Zachwyciły mnie ruchome stragany plażowych sprzedawców z kolorowymi parasolami i strojami kąpielowymi oświetlonymi promieniami zachodzącego słońca.
I admired beach-vendors stands with they colourful umbrellas and bathing suits shining in setting sun.