Bywają czasami takie dni, kiedy chcę sobie poszkicować, a wszystko mi przeszkadza. Papier jest jakiś "nie taki", ulubiony pędzel nagle wydaje się za miękki, a inny z kolei za sztywny, farby dziwne, a każde miejsce w ogrodzie niewygodne i do tego słońce świeci w oczy. Tak było w ostatnią sobotę. Nie wiem dlaczego. Może to podświadome przestawianie się na inny rytm życia, na długie godziny przed komputerem i pracę nad nową książką.
Kiedy patrzę na te dwie strony z dwóch różnych szkicowników, przypomina mi sie tamta sobotnia irytacja.
There are sometimes strange days when I plan do some sketching but everything irritates me. The paper is "strange", my favourite brush seems to be too soft the other one is too stiff, the sun is to low and blinds me and I can't find a good place to sit in the garden. Last Saturday was like this - very frustrating. Maybe it's because I've started my new book and I spend all days at home with my computer. My autumn - winter lifestyle is completely different from that of summer and spring.
And here they are - two Saturday irritating sketches.