Podczas pisania książek zdarzają mi się długie chwile przestoju, kiedy umyka mi wątek, nie mogę znaleźć odpowiedniego sformułowania albo zapędzę bohaterów (i siebie) w ślepy zaułek i nie mam pomysłu co dalej. W takich momentach, żeby nie ulec frustracji szydełkuję, robię na drutach (aktualnie szal dla mojej najmłodszej) lub chwytam za cienkopis i bazgrzę po leżących na biurku karteczkach.
There are many moments in my writing days when I stop uncertain how to continue or what would be the best phrase. Sometimes I even don't know what to do with the heroes of my book. In such moments of frustration I try to do some crocheting or knitting (actually I make a shawl for my youngest) or I grab a pen and draw some doodles on small note-pad papers.
Inspirujące te przestoje, a jednocześnie zapętlające odrobinę, a może to sposób na poszukiwanie wyjścia?
OdpowiedzUsuńPrzekonałam się, że takie przerwy kiedy ręce pracują a mózg odpoczywa są bardzo korzystne. Podświadomość znajduje wtedy rozwiązania dla literackich zapętleń.
Usuń