Co roku walczę o lilie atakowane przez różne choroby grzybowe i robale. Zeszłego lata połowa pąków opadła przed rozwinięciem. Najbiedniejsze były tradycyjne, białe, słodko pachnące lilie kojarzące się z wiejskimi ogródkami. Ich cebul nigdzie nie można dostać. W sklepach ogrodniczych pełno okazałych mieszańców azjatyckich, a tych staroświeckich, jak ze świętego obrazka, brak. Hołubiłam więc cebule, które kilka lat temu dostałam od mamy i które jakoś wegetowały w ogrodzie. W tym roku nareszcie kilka zakwitło. Najpiękniej pachną w ciepłe wieczory.
Each year I fight against different diseases on my lilies. Last summer more than half of the buds fell out before opening. The poorest were traditional white lilies (the species that you can see on the pictures of the saints - st. Anthony for example). One can't buy the bulbs - they are unavailable. So I treasured my bulbs which I got from my mother and this year I have some flowers. They are so delicate and their scent is so sweet that I've cut one flower and take it to my room.
W tym roku lilie są wyjątkowe. Takie białe miała moja Babcia, zanosiła te najpiękniejsze Matce Boskiej Czerwińskiej na odpust 15 sierpnia.....staroświeckie a jakże piękne!
OdpowiedzUsuńTe Twoje wyjątkowo piękne. Niech rosną i cieszą oczy. Ja mam sentyment do tych pomarańczowych "smolinosów".
Ja tez bardzo lubię smolinosy, ale jakoś nie chciały u mnie rosnąć. Zanikły po dwóch latach, a bardzo mi się podobały ich ognisto pomarańczowe kwiaty.
Usuń