To prezent dla męża na imieniny. W trakcie malowania okazało się, że w słoiczku z białą farbą są tylko zaschnięte resztki. Na szczęście mam dzieci uczące się w Warszawie. Szybki telefon, rozpaczliwa prośba i farba została kupiona, a ja mogłam namalować światło odbite od powierzchni owoców.
This is a gift for my husband. I started painting and then realised that I had run out of white paint. Fortunately my daughter goes to school in Warsaw. After my desperate call she bought the paint in art shop so I could finish blackberries with white dots of reflected light.
Prześliczne :))). Najfajniejszy prezent to taki własnoręcznie wykonany, a jeszcze w dodatku jak jest taki piękny, to nic więcej do szczęścia nie potrzeba :)))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Mój mąż jest miłośnikiem rękodzieła i takie prezenty lubi najbardziej.
UsuńPrześliczne absolutnie prześliczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAaaaa jakie piękne!!!! Prezent marzenie :)
OdpowiedzUsuńKubeczki kupił mąż w Taize i wymarzył sobie, żebym je pomalowała. No to pomalowałam :)
Usuń