Każdego roku. kiedy zakwitają bzy przeżywam mieszankę zachwytu i frustracji. Próbuję je malować, ale ciągle mi się wymykają. O ile luźny szkic złożony z plam fioletu nie stanowi problemu, o tyle dokładniejsze odwzorowanie pojedynczych kwiatków, to prawdziwa próba cierpliwości.
Each year in May I try to paint lilac. I doing this I experience mixture of enchantment and frustration. It's not a problem to create loose color sketch but depicting every single flower is a real challenge and requires a lot of patience.
Pięknie wyszło.
OdpowiedzUsuńJa zawsze pamiętam uwagi Moniki Żeromskiej z jej pamiętników o trudzie malowania bzu.
O, to muszę sobie odświeżyć te pamiętniki. Czytałam je dawno i fragmentu o bzie nie pamiętam.
UsuńRzeczywiście wyzwanie... Robi wrażenie. Dobrze, że zabójczo piękny zapach chociaż trochę wynagradza trud szczegółowego malowania :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Bez pięknie pachnie, ale niestety zbyt szybko więdnie w wazonie.
Usuń