poniedziałek, 29 września 2014

Chmiel. Hop plant.

Chmiel jest bardzo dekoracyjną rośliną o tej porze roku. Wystarczy spojrzeć na całe grona drobnych jasnozielonych szyszeczek zwieszających się z obrośniętych chmielem drzew lub murków. Jest to też okropny chwast, którego nie jestem w stanie do końca się pozbyć z ogrodu, bo zawsze gdzieś się wepchnie i zanim się spostrzegę, już opanował jakąś ogrodową niszę. Zeszłej soboty ściągałam wielką chmielową czapę z jaśminu. A że szyszeczki ładne, to kilka zachowałam dla potrzeb szkicownika.
Hop plant is quite decorative thing this time of the year. Small pale yellow cones hang from trees or fences and look beautiful. In spite of it's beauty I treat it as not gladly accepted visitor in my garden. I can't get rid of it as the plant sews itself and its roots are very difficult to remove, So I fight every year against it. On Saturday I removed a big bunch of hop plant from my jasminum bush and I saved some cones for sketching purpose.

piątek, 26 września 2014

środa, 24 września 2014

Kasztan. Conker.

Od kilku dni prosiłam dzieci, żeby wracając ze szkoły znalazły mi kasztana w łupinie. W końcu się doczekałam i mogłam go namalować w szkicowniku.
For a few days I asked my children for a conker in capsule. (They pass horse-chestnut trees on their way to school.) Yesterday I've finally got one and today I could paint it in my sketchbook.

poniedziałek, 22 września 2014

Astry. Asters.

Dostałam od mamy bukiet astrów. Skomplikowane kwiaty, ale posłużyły mi do swobodnej zabawy kolorami i ćwiczenia malowania w negatywie. Poniżej widać jak zmieniał się obrazek w ciągu kolejnych dni, kiedy miałam chwilkę czasu na malowanie.
I've got a bouquet of asters from my mother. The flowers are complicated in their multipetal form so I simply played with colors and practised negative painting. Below you can see the progress of the painting.




czwartek, 18 września 2014

Niedziela w Wilanowie. Sunday in Wilanów.

W minioną niedzielę pojechałam z dwiema córkami do Wilanowa, na co dawno miałam ochotę. Czekając aż nadejdzie nasza godzina zwiedzania, spacerowałyśmy po pełnym słońca, starych drzew i młodych par robiących sobie ślubne zdjęcia parku. Miłym zaskoczeniem był ogród różany - w pełni rozkwitu, jakby to był środek lata, a nie wrzesień. Udało mi się zrobić dwa szkice, pospieszne, bo czasu nie było zbyt dużo.
Last Sunday I went with my two daughters to Wilanów - there is a palace of Polish king Jan III Sobieski and a big park around it. We walked slowly, ate icecreams and looked at the old trees and flowers. There were roses in full bloom in the rose-garden. I managed to paint two watercolor sketches before entering the palace.

Podczas zwiedzania pałacu przysiadłyśmy na chwilę w sali, gdzie wystawiona była kolekcja imbryczków, filiżanek i innych sprzętów związanych z parzeniem kawy i herbaty. Naszkicowałam jeden eksponat.
During visit in the palace we sat for a while in the room where there was an exposition of cups, teapots and other things used for making tea or coffee. I sketched quickly one of the silver pots.

wtorek, 16 września 2014

sobota, 13 września 2014

Anioł stróż. Guardian Angel.

Anioł Stróż namalowany dla małej Zuzi, która w dniu dzisiejszym przyjęła Chrzest.
I've painted this Guardian Angel for little Zuzia, who was baptized today.

czwartek, 11 września 2014

Liście porzeczki. Redcurrant leaves.

Zasychające, częściowo zwinięte liście porzeczki stanowią świetny obiekt do ćwiczeń z rysunku.
Dry and curled leaves of redcurrant bush are good models for drawing exercise.

wtorek, 9 września 2014

Połamane muszle. Broken shells.

Lubię połamane muszle. Kojarzą mi się z potłuczoną ceramiką jakichś dawnych ludów, pieczołowicie odkopywaną przez archeologów. Malowałam ten obrazek słuchając bretońskich pieśni w wykonaniu Alana Stivella i było mi bardzo wakacyjnie.
I like broken shells. They look like bits and pieces of ancient pottery found by some archeologists. While painting this small study I listened to the Brittany songs of Alan Stivell. The songs remind me of our holiday in France where I often come back in my dreams.
 

poniedziałek, 8 września 2014

Spadają mirabelki. The mirabelle plums are falling down.

Owoce mirabelki spadają. W tym roku jest ich mnóstwo. Kolejne półki zapełniają się dżemami robionymi wspólnymi siłami całej rodziny.
The mirabelle plums are falling down. We've made a lot of jam and now there is plenty of filled jars in our pantry.

sobota, 6 września 2014

Clematis Polish Spirit.

Kwiatów w ogrodzie coraz mniej i większość w barwach żółto-pomarańczowych. Tylko klematis "Polish Spirit" nie poddaje się jesiennej kolorystyce i prezentuje soczysty letni fiolet.
There are not many flowers in the garden and most of them in the shades of yellow and orange. Only clematis "Polish Spirit" stands proudly with its juicy purple petals.

piątek, 5 września 2014

Jarzębina. Rowan.

Pracowite są te pierwsze dni września. Dużo obowiązków, zaczynanie nowej powieści. Między sprzątaniem, gotowaniem a komputerem udało mi się namalować jarzębinę.
The first days of September are very busy. Lots of domestic tasks and beginning of the new book (hard as usual). Running from cooking to vacuum cleaner and from vacuum cleaner to my computer I managed to paint rowan berries.

wtorek, 2 września 2014

Muszle. Sea shells.

Moje dzieci przywiozły z wakacji całe torby muszli zbieranych podczas odpływu i teraz łaskawie mi ich użyczają. Najtrudniejsze do namalowania są te małe, płaskie muszelki o karbowanej powierzchni. Zawsze jakoś gubię się w ich fakturze.
During our holidays in France my children spent a lot of time collecting sea shells. Now they generously let me paint their gatherings. The most difficult are small round shells. I'm always lost when I paint their stripy surface.

poniedziałek, 1 września 2014

Zawieszki. Hangings.

Czasem warto namalować jakąś prostą rzecz, na przykład zawieszki, które dostałam w zeszłym roku od bardzo miłej Ewy.
Sometimes it's good to paint something simple. For example two hangings which I've got from one very nice Ewa.