Wielokrotnie, lądując podczas wakacji w jakichś urządzonych bezosobowo pokojach czy apartamentach, żałowałam, że nie mam jakiegoś niewielkiego, wesołego obrusa, który spersonalizowałby urlopową przestrzeń. I teraz go uszyłam. Oto szalony, zszyty ze skrawków podróżny obrus.
Many times spending holidays in dull rooms or apartments I dreamed about a colorful tablecloth to create more personal look. Last week I gathered my fabric scraps and sew this crazy tablecloth.
Prześliczny.
OdpowiedzUsuńTe Twoje obrusy zawsze przypominają mi, ze przecież tez bym mogła coś może nawet podobnego uszyc. Jednym słowem - inspirujesz! Tylko, ze teraz muszę maszynę odwieźć do naprawy :(.
Bardzo miło to się szyje. Dobieranie szmatek, bawienie się kolorami, a przy tym chaosie barw i kształtów nie trzeba się przejmować precyzją.
UsuńMógłby zawisnąć na ścianie jako abstrakcyjny obraz. Bardzo ładny.
OdpowiedzUsuńO tym nie pomyślałam. Mam kilka patchworków na ścianach, ale one są bardziej "uporządkowane".
Usuń