Oooo, ja też, ja też. Bardzo je lubię. Wiesz, że kiedyś to je właśnie można było u nas kupić, a potem zasadniczo znikły z kwiaciarni i zastąpiły je te żółte żonkile.
No właśnie, zniknęły. W ogrodniczych można kupić cebule różnych odmian żonkili, ale takich zwykłych narcyzów nie widziałam. Zresztą po kilku nieudanych próbach zadomowienia ich w moim ogrodzie (cebulki od mamy), zrezygnowałam z szukania. Może gleba im nie pasuje.
Oooo, ja też, ja też. Bardzo je lubię. Wiesz, że kiedyś to je właśnie można było u nas kupić, a potem zasadniczo znikły z kwiaciarni i zastąpiły je te żółte żonkile.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, zniknęły. W ogrodniczych można kupić cebule różnych odmian żonkili, ale takich zwykłych narcyzów nie widziałam. Zresztą po kilku nieudanych próbach zadomowienia ich w moim ogrodzie (cebulki od mamy), zrezygnowałam z szukania. Może gleba im nie pasuje.
Usuńbardzo ładny obrazek. Taki minimalizm kolorów ma swój urok.
OdpowiedzUsuńKolory trochę chłodniejsze niż w oryginale. Wina skanera.
UsuńŚwietnie oddane te ogniste środki :)
OdpowiedzUsuńRivulet
Jak krótkie falbaniaste spódniczki :)
Usuń