Przez ostatnie dwa dni malowanie było dość nerwowe. Nieustannie zerkałam na niebo - spadnie deszcz czy jeszcze nie? Burza będzie za pięć minut czy za dziesięć? Szkicowanie było więc pospieszne. Nie mogę się oderwać od azalii i różaneczników ponieważ po raz pierwszy od wielu lat pogoda pozwala na ich codzienną kontemplację. W zeszłych latach były albo ulewy, albo tak zimne dni, że nie dało się wysiedzieć w ogrodzie. A teraz dzień po dniu, wysmarowana perfumami (świetna ochrona przed komarami) zasiadam na ławce przed azalią, wdycham jej zapach i maluję.
Sketching was rather stressful during the last two days. I constantly looked at the sky and tried to guess if the rain would come or not. It came. Not only rain but also storm. Today the sky is cloudy but I managed to spend some time with my sketchbook at the front of the exceptional salmon coloured azalea (yes! again). The time of her blooming is so short that I want to feast my eyes on the magnificent flowers.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz