Pierwszy dzień na tyle ciepły, że mogłam malować na dworze, przy wtórze śpiewu ptaków i brzęczenia pszczół w kwiatach pigwowca.
Today it was so warm that I could paint outdoors for the first time this year. It was wonderful to sit with the sketchbook and listen to singing birds and buzzing bees.
Zawsze muszę sobie przypominać tę nazwę. :) Jak dobrze, że wreszcie są cieplejsze dni.
OdpowiedzUsuńO tak, stęskniłam się za ciepłem. Miło było malować w ogrodzie, choć po południu musiałam założyć polar.
UsuńNa pewno cudownie się malowało w ogrodzie!
OdpowiedzUsuńMy ostatnio byliśmy na wsi u znajomych. Cudne pola i ten spokój... A wieczorem niebo pełne gwiazd, rechot żab i ognisko. Czego chcieć więcej do pełni szczęścia, achhhh..... :)
Dawno już nie słyszałam rechotania żab, a kiedyś było je głośno słychać z naszego rezerwatu.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń