Kilka lat temu wyrzuciłam część cebul lilii za płot, na tak zwany zewnętrzny ogródek. Lądują tam różne kwiaty, a ich zadaniem jest przetrwać bez szczególnej opieki i uwagi z mojej strony. No i proszę - oto wyrzutki zza płotu, które kwitną znacznie obficiej niż zaatakowane przez ostępkę liliankę lilie z zadbanych klombów.
Some time ago I planted some spare lilies bulb outside my garden - behind a fence. All the flowers there have to care for themselves. And look - these are the outcasts in full bloom. At the same time lilies on my flowerbeds are suffering from atack of Liriomyza urophorina.
Urocze podejście :)
OdpowiedzUsuńNie lubię wyrzucać roślin, więc teren za płotem jest miejscem, gdzie otrzymują szansę na drugie życie. Niestety ostatnio kilka razy zostały nawiedzone przez gromadkę młodych dzików i są straty.
UsuńOooo tak... Dziki. Znam to. W naszej okolicy też grasują.
UsuńChyba opanowały całą Kobyłkę.
Usuń