piątek, 13 stycznia 2023

Nasza choinka. Our Christmas tree.

 

Oto nasza tegoroczna choinka, a poniżej kilka własnoręcznie robionych ozdób. Wszystkie łańcuchy (ze sreberek skręcanych w igiełki) wykonałam z córkami dawno temu. Jest ich mnóstwo. Na choince wisi mniej niż połowa.

Here is our Christmas tree. Below you will see some close ups of hand made ornaments. All the chains (from tinsel twisted into needles) I made with my daughters a long time ago. We made a lot of the chains. Less than half of them hang on the Christmas tree.



 









7 komentarzy:

  1. Ojej, ale mi Pani zrobiła radość pokazując tą choinkę i mały skrawek matecznikowego domu... :) ..chociaż pewnie w matecznikowym domu sprzed lat, byłoby mniej obrazków na ścianie (bo brak czasu na pasje) i więcej zabawkowego bałaganu na podłodze :)

    Bardzo oryginalny pomysł na taki łańcuch. Nigdy takiego nie widziałam. A dzieci pewnie się cieszyły, bo mogły swobodnie jeść czekoladki, bo przecież trzeba zbierać sreberka na łańcuchy :D

    Urocze są te ręcznie robione bombki, no i skrawek domu, taki bardzo przesiąknięty Pani rękodziełem :) taki dom z duszą :)

    ...intryguje mnie ten wielki krzyż. To świeca chrzcielna Pani córek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to zwykła woskowa świeca. Te chrzcielne są białe i zapalane przy szczególnych okazjach. A na krzyżu wypalone są imiona dziewczynek i ich ważne daty - komunie, bierzmowania, śluby.

      Usuń
    2. Bardzo ciekawe. Coś mi świta, że gdzieś o takim pomyśle już słyszałam/czytałam. Może w "Dzikim ojcu" to było :)

      Usuń
  2. Bardzo klimatycznie. Nigdy nie widziałam takich łańcuchów!
    Choinka-stożek idealny :). Lubię takie właśnie, choć kupujemy jodły bo jestem bardzo wrażliwa na kłujące gałązki.
    Te ozdoby są urocze, a z każdą pewnie wiąże się jakieś wspomnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwięcej wspomnień wiąże się z łańcuchami. Najpierw, jako dziecko, robiłam je z mamą, a potem, jako mama, robiłam je z córeczkami.

      Usuń
  3. Jak dziecko robiłam takie łańcuchy, u nas się mówiło "z pazłotka". Z zawijek po cukierkach zbieranych cały rok i nawet z opakowań po maśle i margarynie, jeśli były hm metalizowane. Łańcuchy były czasem delikatne, z drobnych elementów, a czasem grube, takie "pająki" z dużych i grubych i powyginanych zwitków sreberka, wtedy nie na nitce, tylko na druciku i jeden pająk w odstępie od drugiego... Robiły te łańcuchy moje babcie, mama też, ale niewiele. I potem ja.
    Wtedy na choince był też włos anielski, pamiętacie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam i włos anielski i watę kładzioną jako imitację śniegu. Włosa anielskiego nie lubiłam, bo zakrywał wszystkie bombki i łańcuchy, co moim zdaniem było bez sensu. U nas też przez cały rok zbierało się zawijki po cukierkach i czekoladzie :)

      Usuń