Czereśnie działają na mnie tak, że jednocześnie mam ochotę je jeść i malować. Odłożyłam sobie te dwie, które są na obrazku, a resztę pochłonęłam w bardzo krótkim czasie. Malowałam w ogrodzie, dziwiąc się, skąd te żółtawe odbłyski na powierzchni owocu. Rozejrzałam się i... no tak, to oświetlona słońcem ściana domu daje taki poblask na czereśniach. A poza tym kwitną liliowce.
Cherries have this effect on me that I want to eat them and paint them at the same time. I put aside the two that are in the picture and ate the rest in a very short time. I was painting in the garden, wondering where those yellowish reflections on the surface of the fruit came from. I looked around and... yes, it's the sunlit wall of the house that gives such a glow to the cherries. And besides the daylilies are blooming.
Czereśni jestem w stanie zjeść każdą ilość :) i zdarza mi się nie donieść do domu zakupionego na ryneczku pół kilo.
OdpowiedzUsuńTo odważnie. Ja kiedyś nie domyłam czereśni i potem miałam intensywne przeżycia na sedesie. Gdyby nie to doświadczenie, pochłaniałabym je zaraz po kupieniu.
UsuńUwielbiam! Moje ulubione owoce :D
OdpowiedzUsuńRiv
Moje też :)
Usuń