Rzadko maluję coś z pamięci, bo raczej jej nie ufam. Wolę mieć przed sobą obiekt, który zamierzam uwiecznić. Tego wieczora jednak, po skończonej porcji pisania, zapragnęłam naszkicować fragment naszego lasu tak, jak go zapamiętałam z niedzielnego spaceru. Były brzozy, wrzosy, małe sosenki i czerwony dąb o szkarłatnych liściach. Mam nadzieję, że z czasem nauczę się malować krajobrazy, choć zawsze najbardziej pociągają mnie detale: liście i kwiaty widziane z bliska. Może dlatego, że jestem krótkowidzem?
I paint from memory very rarely. Almost never, I think. I prefere to have painted object just in front of me, because I don't believe in my ability to remember things as they are. Nevertheless this evening I decided to paint the nearby forest as I remembered it from our Sunday walk. There were birches, heathers, little pine trees and one red oak (Quercus rubra). I hope that some time I'll learn to paint landscapes, but I'm still attracted by details: leaves or flowers or enything. I'm short-sighted and this may be the reason for my love for close-focus views.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz