środa, 31 października 2012

Biurkowa martwa natura. Still life on my desk.

Jesień i zima są dla mnie okazją do tego by nie malować kwiatów. Nie ma ich w pobliżu, nie kuszą bogactwem kolorów, próbuję się więc przymierzyć do innych obiektów. Czasem dobrze jest się zmusić do narysowania czegoś, co wcale nie budzi głębszych emocji, co wydaje się zwyczajne i mało inspirujące. Mogą to być przedmioty leżące na biurku - temperówki, ołówek automatyczny, nóż do papieru, kolorowe kartki z zapiskami. Jednym słowem pejzaż codzienny (a raczej fragment tego pejzażu - moje biurko zawalone jest mnóstwem rzeczy i tworzy swoisty podręczny kosmos).
Cold season of the year is for me an occasion for not painting the flowers. They are usually so tempting that I can't concentrate on any other subject. Now, there isn't any flower in my garden, so I force myself do draw anything else. For example some objects which lay on my desk. It's a good exercise to sketch something not very inspiring and beautiful - a mechanical pencil, small paper squares, two pencil-sharpeners. So I've done it - the landscape of my desk (of course only detail of it, my desk is real mess with constellations of different books, tools and papers).

1 komentarz: